wtorek, 3 czerwca 2014

1 dzień ze mną

Dziś mam wolny dzień, a to znaczy, że mogę się w stu procentach poświęcić tylko przyjemnościom :) Postanowiłam więc trochę się Wam przedstawić, tak aby każdy kto mnie odwiedza, wiedział z kim ma do czynienia. Dlaczego? Bo uważam, że powinniśmy wiedzieć "kogo czytamy", bowiem na internecie jest mnóstwo artykułów, zwłaszcza w temacie zdrowego stylu życia, a nie chodzi przecież o suche informacje. Gdybyśmy tylko chcieli poczytać sobie jakieś teksty branżowe to nie szukalibyśmy tego na blogach. Wystarczy otworzyć pierwszą lepszą przeglądarkę internetową, która już dalej poprowadzi nas do artykułów, tylko co z tego? Blog ma zupełnie inne zadanie. Odwiedzamy osoby, często do nas podobne, które także próbowały w życiu wielu rzeczy, uczyły się na własnych błędach i są teraz szczere i obiektywne. Podsuwają nam mnóstwo pomysłów - za darmo, od siebie, tak po prostu! Żadna książka kucharska nie poda nam tylu oryginalnych pomysłów co blogi; żaden klub fitness nie zmotywuje nas tak jak zwykłe dziewczyny; żadna dieta nie da nam takich efektów jak zebrane tutaj sposoby blogerek - krótko mówiąc, blogi to wielki świat sprawdzonych porad i wzajemnej pomocy.

Osobiście nie jestem ufna blogerkom bardzo popularnym, które nieustannie pokazują jedno i to samo. Rozumiem formę reklamy na blogu, nie potępiam tego, jednakże nie jestem przekonana co do szczerości w opisach danych produktów. Nie chcę tutaj szufladkować nikogo, ani tym bardziej atakować, wyrażam tylko swoją opinię, że czasem warto poprzeglądać także mniej popularne blogi, gdzie dziewczyny podsuwają nam świetne pomysły i pokazują niesamowite rzeczy, na przykład z nieznanych sklepów, bądź - co ciekawsze - zrobione własnoręcznie! 

A dlaczego sama postanowiłam prowadzić taki blog? Jeszcze kilka miesięcy temu byłam dziewczyną z lekką nadwagą, która nie mogła pogodzić się z faktem, że jakby się nie wciskała, to i tak nie ubierze już nic w rozmiarze XS. I nie chodzi tutaj o fakt fenomenu tego rozmiaru, lecz o świadomość, że jeszcze niedawno to właśnie takie ciuchy leżały na mnie najlepiej. Co się więc stało? Gdzie popełniłam błąd, że nagle muszę szukać po sklepach rozmiaru M i to z luźnych materiałów? Zwłaszcza, że regularnie ćwiczyłam! Frustracja rosła, a ja czułam się coraz bardziej nieatrakcyjnie. Nawet jeśli były etapy, że wydawało mi się, że z moją wagą jest całkiem OK, to potem zdjęcia rozwiewały to przekonanie. Mówiłam więc sobie - masz niedoczynność tarczycy i nie masz wyjścia - dlatego nie oszczędzałam się w jedzeniu, a na treningi chodziłam głównie dla dobrego samopoczucia. Aż pewnego dnia o poranku stanęłam przed lustrem, próbując się znów ubrać tak aby wcisnąć boczki w spodnie i pomyślałam - dlaczego się na to godzę?! To moje życie, mój wybór, moja decyzja. Jeśli się źle czuję to dlaczego nic z tym nie robię? Spróbuję od nowa, ale tym razem tak naprawdę. Nie będę stosować żadnych głupich diet, które trwają 10 dni, nie wydam majątku na magiczne tabletki i kremy. Nie zrobię tego na chwilę, ale zmienię wszystko na zawsze! Zacznę po prostu zdrowo żyć! Pobiegłam do Empiku, kupiłam sobie śliczny różowy kalendarz i zaznaczyłam datę 24 luty 2014. Od tego dnia nic mnie nie złamało, nie miałam ani jednego kryzysu, nie opuściłam żadnego planowanego treningu, nie zjadłam żadnego "syfu" i ... jestem szczęśliwa :) Spadek masy ciała to był tak naprawdę dodatkowy skutek zmiany trybu życia. Przede wszystkim jestem zdrowsza, mam ładniejszą cerę, nie choruję, mam więcej energii, wysypiam się! Wiem, że od 24 lutego nie minęło wcale aż tak wiele czasu, więc jeszcze długa droga przede mną, ale uwierzcie - to wystarczyło, żeby sporo rzeczy weszło mi w nawyk. I gdy teraz przypominam sobie jak wyglądało moje życie wcześniej - aż nie mogę uwierzyć. Oglądając stare zdjęcia, krzywię się sama do siebie. Jest mi teraz dobrze ze sobą, lubię siebie i akceptuję. W związku z tym postanowiłam pisać dla Was blog - po prostu o tym, że warto zmienić swoje życie i nigdy nie jest za późno. Chcę Wam codziennie powtarzać, że wszystko co robimy "siedzi" nam w głowie! Musimy więc zacząć od zmiany myślenia! Pisałam już, że "odchudzanie zaczyna się w głowie" - ale spokojnie można zastąpić "odchudzanie" słowem SZCZĘŚCIE! To nic, że mamy pracę, której nie lubimy lub szkołę, która nas dobija - ważne, że idziemy tam w dopasowanej spódnicy, bez kompleksów i z uśmiechem na twarzy! Pokochajmy siebie!

A ponieważ to dzień ze mną - krótka foto relacja z próżnego wtorku :)




Polecam każdemu aby co jakiś czas zrobił sobie dzień "nicnierobienia"!


Pozdrawiam z moim Leniuchem!

2 komentarze:

  1. bardzo lubie czytać o tym z kim mam do czynienia..Ja lubię sobie leniuchować, od czasu do czasu:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzeba się czasem zresetować ;))) I także jestem za tym, by piszące blogi dziewczyny przedstawiły się choć troszkę :)

    OdpowiedzUsuń