Czy zastanawialiście się kiedyś ile czasu należy poświęcić na jeden pełny trening? "Chodzą" teorie, że im dłużej - tym lepiej, ale czy to ma sens?
Słyszałam wiele opinii, najczęściej powtarzane dotyczą minimalnego czasu, który wynosi 30 minut. Uznaje się bowiem, że pół godziny to dolna granica skuteczności treningu. Wystarczy to na zmniejszenie ciśnienia krwi, a także obniżenie ryzyka chorób serca, osteoporozy czy cukrzycy. Mówi się także, że jest tyle czasu wystarczy poświęcić dziennie, by utrzymać prawidłową masę ciała. Dobrze jednak wiemy, że nie dla każdego jest to "dawka" wystarczająca. Ja osobiście trzymam się wersji, że pół godziny to może sobie ćwiczyć jakaś osoba w średnim wieku dla utrzymania zdrowia, bo dla dobrej kondycji jest to zdecydowanie za mało. Jaka jest więc górna granica skuteczności treningu i czy w ogóle istnieje?
Tutaj opinie nie są już takie same. Czas treningu zależy także od jego celu; masa, rzeźba, wytrzymałość czy odchudzanie? Wszystko to ma znaczenie, bo jak wiemy, przykładowo godzina na aerobicu to nie jest ta sama godzina co na siłowni, kiedy ćwiczymy na maszynach. Można zrobić więcej przez godzinę samemu w domu niż na siłowni przez godzin - na przykład - 3! Powszechna jest też teoria, że jeśli jest to trening na masę to powinien być jak najkrótszy, a jeśli trening ma na celu rzeźbę, to musi być jak najdłuższy. Ale czy można w ogóle dokonać takiego podziału? Ominę więc temat "masy", a skupię się na takich zwykłych treningach, które wykonujemy dla wzmocnienia naszego ciała.
Przyjmuje się, że dobry i wartościowy trening powinien trwać godzinę. Tyle też zazwyczaj trwają zajęcia treningowe w klubach fitness, zawierając w sobie rozgrzewkę oraz końcowy stretching. Ale czy warto zostawać na kolejnej godzinie zajęć? Czy aby na pewno dwie godziny treningu są lepsze od jednej? No i tu zaczyna się temat do dyskusji. Istnieją bowiem badania, które stwierdzają, że po godzinie i dziesięciu minutach dochodzi do katabolizmu i zaczynamy spalać mięśnie. Zakładam oczywiście, że przez cały ten czas intensywnie ćwiczymy, a nie machamy nogą przez 10 minut, a potem przez kolejne 15 odpoczywamy ;) Żeby więc trening uznać za skuteczny, przyjmuje się, że należy go wykonywać płynnie przez 60 minut. Co do teorii niszczącego nasze mięśnie kortyzolu, też można polemizować. Są osoby, które twardo wierzą, że wydziela on się w niebezpiecznych ilościach po upływie godziny. Tylko tak jak już wspomniałam, każdy przez tą godzinę robi tak naprawdę inną pracę. Zależy to bowiem nie tylko od naszej intensywności wkładanej w trening, ale także od naszego wieku, kondycji itd. Działa to tak samo jak ze spalanymi kaloriami - każda osoba spala inną ilość w tym samym czasie, robiąc to samo. Nie jest prawdą, że jeśli bieżnia pokazała nam ilość spalonych kalorii to właśnie tyle ich zrzuciliśmy. To nie jest niestety takie proste i oczywiste, a wszystko to ma na celu tylko zobrazowanie nam pracy, którą wykonaliśmy.
Przyjmując więc, że nie biegamy w maratonach, a także nie robimy masy, to moim zdaniem - rozsądny i skuteczny trening powinien trwać właśnie 60 minut. Godzina ta powinna być jednak maksymalnie wykorzystana. Osobiście wolę spiąć się na jednych zajęciach w klubie fitness niż przemęczyć dwie z rzędu. Treningi na maszynach w siłowniach nie są wliczane, bo dobrze wiemy jak wygląda przemieszczanie się na kolejne sprzęty, na które niejednokrotnie się czeka ;)
A co Wy o tym myślicie? Jak długo trwa Wasz trening?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz