Dziś post o dietach, ale w trochę innym wydaniu. Zaznaczam więc na wstępie, że opisywane przeze mnie sposoby są tylko ciekawą informacją, co kobiety są w stanie zrobić dla swojej urody. Nie traktujmy tego jako porad ani propozycji, bowiem nie ma to nic wspólnego ze zdrowym odżywaniem. Wszystkie niżej opisane diety są bardzo niebezpieczne i pokazują jedynie do czego może posunąć się zdesperowany człowiek.
Dieta słoiczkowa (Baby Food Diet):
Jak sama nazwa wskazuje, jest to dieta oparta na gotowych posiłkach dla niemowląt. Gdzie ją wymyślono? Oczywiście w Hollywood! Zaleca się jedzenie do 14 słoiczków dziennie, przez okres 7 dni. Dopuszcza się także zjedzenie jednego normalnego posiłku, na tak zwane "przetrwanie". W czym tkwi sekret? W kaloryczności jedzenia dla niemowląt, bowiem choć z założenia są zdrowe (w końcu karmimy nimi swoje dzieci!), to nie dostarczają odpowiedniej dla dorosłego człowieka dawki wartości odżywczych. Dieta ta ma także za mało witamin i błonnika.
Dieta tasiemcowa:
Choć o tej diecie nie powiedziano nigdy nic dobrego, wciąż ma swoich zwolenników! Jest to jeden z najgorszych dla zdrowia sposobów na utratę wagi ciała. Dieta ta polega na połknięciu specjalnej tabletki z pasożytem, który - potocznie mówiąc - zajada się wszystkim tym, co normalnie odłożyłoby nam się jako tłuszcz. Tabletki można (podobno!) zakupić przez internet, najczęściej z Chin, za mniej więcej 1500 zł. Warto wiedzieć, że łykając larwę w naszym jelicie może rozwinąć się nawet kilkunastometrowy tasiemiec! Jeśli jednak połkniemy jajo, pasożyt w tej formie może się przemieszczać po całym organizmie, na przykład atakując oczy lub niszcząc mózg! A skąd możemy wiedzieć, że zakupione tabletki nie zawierają niebezpiecznych jaj?!
Dieta Martini:
Ciężko uwierzyć, że taka dieta naprawdę istnieje. Co ciekawe, robi całkiem niezłą furorę, oczywiście w Stanach Zjednoczonych. W Polsce jeszcze o niej nie słyszałam, ale może to ze względu na jej kosztowność? Codzienne picie alkoholu, zamiast jedzenia nie jest tanie, nie mówiąc już o tym, że to niezwykle niebezpieczne! A dlaczego akurat Martini? Bo przy diecie wykorzystuje się kieliszek właśnie do tego alkoholu. Jest on miarką do naszych posiłków, które mogą się składać maksymalnie z czterech składników. Należy je ograniczyć do trzech porcji w ciągu dnia, plus jedna przekąska. Jednakże nie musimy uważać z alkoholem, na którego nie ma limitu. Przyjmuje się więc także wymioty, jako konsekwencję picia dużej ilości napojów alkoholowych. Dieta ta może wywoływać kłopoty z pamięcią i koncentracją, a nawet marskość wątroby.
Dieta senna:
Jest to dieta zapoczątkowana już w latach 60. ubiegłego wieku. Jej założenie jest bardzo proste - skoro nie można jeść podczas snu, to śpijmy jak najdłużej! Jeśli ktoś ma problem z długim snem, zaleca się spożywanie specjalnych środków nasennych. Im więcej będziesz spać - tym mniej zjesz. Chyba trochę niepraktyczna dieta jak na dzisiejsze czasy? Jej zwolennikiem był nawet Elvis!
Dieta wacikowa:
O tej diecie często słyszy się w kontekście dbania o linię modelek. Każda z nich oczywiście zaprzecza, więc rodzi się pytanie - czy to prawda czy mit? Dieta polega na zjadaniu nasączonych wodą wacików. Po połknięciu wacik pęcznieje wchłaniając wodę, co w konsekwencji likwiduje uczucie głodu. Dzięki temu osoba, będąca na takiej diecie, nie dostarcza organizmowi żadnych kalorii. Jest to więc rodzaj głodówki - bardzo szkodliwej dla zdrowia!
Dieta biblijna:
Nie ukrywam, że ta dieta wywołała u mnie mały szok. Polega ona na zjadaniu tylko tych potraw, które pojawiły się w opisach biblijnych. Ludzie wierzą, że musi być nie tylko skuteczna, ale również niezwykle zdrowa, bowiem je się potrawy samego Stwórcy! Entuzjaści diety twierdzą, że pozwala ona schudnąć 10 kilogramów w 40 dni - tyle trwa cały cykl. Zabrania ona spożywania produktów przetworzonych, mięsa wieprzowego, białego pieczywa, ryżu i makaronu, a także ryb ze stawów hodowlanych.
Dieta makrobiotyczna:
To kolejna dieta prosto z Hollywood. Jej podstawą jest spożywanie wszelkich zbóż i ziaren. Należy zjadać 3 posiłki w ciągu dnia, oczywiście z ziaren - mielonych, prażonych, gotowanych lub rozgniecionych. Do tego dodajemy warzywa, a na koniec posiłku zjadamy porcję kiszonki. Jest to dieta typowo niedoborowa, osłabiająca organizm i prowadząca nawet do anemii. Co gorsze, jej zwolennicy głoszą dobroczynne działanie na organizm ... papierosów!
Dieta ciasteczkowa:
To jedna z najgłupszych diet, ale mająca sporo zwolenników. Polega ona na zajadaniu się do woli ciasteczkami, pod warunkiem, że są przez nas własnoręcznie upieczone, wedle pewnych zasad. Muszą bowiem zawierać owies, ryż i otręby, których zadaniem jest hamowanie uczucia głodu. W czasie diety można sobie pozwolić tylko na jeden normalny posiłek w ciągu dnia, najlepiej z kurczaka lub ryby z garścią jarzyn. Dieta jest mocno niedoborowa, a jej zwolennicy to zwykle znane osoby.
Zadziwiających diet jest znacznie więcej. Aż strach to wszystko czytać, bo skąd się biorą takie pomysły? Dieta octowa, jabłkowa, grejpfrutowa, porowa - można tak mnożyć w nieskończoność. Wszystkie z nich są niebezpieczne dla naszego zdrowia, nie wspominając już o głodówkach. Niestety żyjemy w społeczeństwie, gdzie łatwiej jest wierzyć w magiczne działanie tabletek niż wziąć się po prostu do roboty! Zrzucanie zbędnych kilogramów to nie tydzień ani dwa. Jak można więc wierzyć, że w kilka dni zgubimy coś, nad czym pracowaliśmy latami? Zdrowe odżywanie to nie dieta - to styl życia!
diet jest mnóstwo :) ale prawdziwa dieta to rzeczywiście zmiana stylu życia
OdpowiedzUsuńTeraz jest też bananowa, którą chwalą i polecają na portalach urodowych :/
OdpowiedzUsuń